Witam!
Jako, że zacząłem właśnie ostatni (siódmy) semestr studiów inżynierskich muszę w ciągu kilku tygodni napisać pracę dyplomową. Fakt, że zacząłem własnie pracę i jeszcze jeden mini projekt na uczelni wcale tego nie ułatwia. Dlatego byłem bardzo mile zaskoczony, kiedy we wtorek przyszedłem na uczelnię i spotkałem się z moim promotorem, który oświadczył, że prace nad dyplomem będziemy prowadzić w tygodniowych sprintach! Z doświadczenia studenckiego wiem, że większości informacji, które wykładowcy przekazują nam na zajęciach zwyczajnie w życiu się nie wykorzystuje, a tu proszę, taka miła niespodzianka. Oboje z promotorem zdajemy sobie sprawę, że jest bardzo mało czasu na wykonanie pracy, ale taka organizacja bardzo to ułatwi i już widać jej pierwsze rezultaty. Dodatkowo umówiliśmy się, że w każdy poniedziałek do pewnej godziny będę wysyłać maile z krótkim sprawozdaniem co wykonałem do tej pory - coś pomiędzy codziennym standup'em, a retrospektywą na koniec sprintu. I w tym właśnie wydaje mi się, że jest ukryte piękno Agile/Scrum'a. To tak jak mówił Janusz Gorycki (z którym mam ogromną przyjemność pracować) na trójmiejskim SPIN'ie - jeśli potrzebujesz jakiejś własności/zachowania/elementu/praktyki/czegokolwiek z metodyki Scrum'a zwyczajnie adaptujesz je w swojej codziennej pracy nie przejmując się pozostałymi elementami. Dzięki temu (a zarazem przez to) do Scrum'a tak łatwo się przyzwyczaić, łatwo czerpać korzyści z korzystania z niego, ale także łatwo unikać komplikacji i problemów wynikających z jego stosowania.
To tyle krótkich refleksi na dzisiaj, czas wrócić do pracy nad projektem dyplomowym :)
Pozdrawiam i do następnego razu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz