Każda konferencja jest inna - skupia się na innych odbiorcach, innych technologiach etc. Ale łączy je jedno - mają pewien szablon. Mamy ułożoną wcześniej agendę, według której odbywają się wszystkie prelekcje, zmiany w programie rzadko są dobrze odbierane. W trakcie prelekcji traci się masę czasu na autoprezentację prelegenta i firmy dla której pracuje etc. Tak nie jest na COOLuarach, one są inne...
Już od samego początku impreza bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Co prawda nie szybko dotarłem z kolejki do Hotelu DAL, ale gdy przy rejestracji dostałem masę gratisów, w tym koszulkę, którą mogłem sobie wybrać (bez zastanowienia wziąłem czarną JavaFX ;) ) uśmiech zawitał na moich ustach i już ich nie opuszczał. Chwila na kawę, ciastko i przeczytania broszur, które dostałem by za chwile iść na pierwszy wykład. A po prawdzie pierwszy i jedyny.
Wprowadzenie do UnConference zrobił główny organizator - Grzegorz Duda. Cała idea polega na tym, że tak naprawdę tą imprezę tworzą uczestnicy i ich rozmowy w kuluarach (stąd nazwa). Każdy podaje temat (przyklejając go na specjalną tablice, co samo w sobie jest rewelacyjne!), o którym chciałby porozmawiać po czym są one zbierane i tworzy się spójny, w miarę zwarty plan. Taka sesja polega na tym, że przy stole siadają wszyscy zainteresowani i zaczyna się rozmowa, wymiana doświadczeń, spostrzeżeń, a nierzadko pytania o rozwiązania problemów. Jedna rzecz jest niesamowita - każdy mówi każdemu po imieniu i na nikogo nie patrzy się dziwnie jeśli danemu uczestnikowi rozmowy brakuje wiedzy na dany temat!
Pierwsza sesja na jakiej byłem to było Google Aps Engine. Dosyć krótka rozmowa, bo nikt tego tak naprawdę porządnie ndzisiaie przetestował, więc po chwili już zeszło na Jave i jej przyszłość, jej wady i zalety etc. Ciekawa bardzo dysputa, chyba najlepsza w całym dniu pierwszym.
Na drugą sesję nie poszedłem, bo spędziłem ją na rozmowie one on one z Cyprianem, który studiuje informatykę na Uniwersytecie Gdańskim i miał ciekawe podejście do wchodzenia w świat Javy jak i do samego sensu certyfikowania. To była rozmowa, której brakowało mi na dwóch poprzednich konferencjach i za którą serdecznie dziękuje!
Następna w planie była godzinna przerwa obiadowa, w czasie której zaserwowano nam obiad w restauracji hotelowej, za co należą się wielkie brawa do organizatorów!
Dalej był Maven i Ant i rozmowa jak uniknąć problemów wynikających z podejść jakie proponują oba te rozwiązania. Dzięki java4people w Szczecinie byłem wstanie zrozumieć co nieco więcej i Maven stał się kolejną rzeczą na liście TODO tych wakacji :)
Sesja sponsora - e-Point - okazała się strasznie trudna, ponieważ rozmawiano o naprawdę trudnych i wymagających specjalistycznej wiedzy rzeczach, ale nie powiem, żeby to był czas stracony. Jak to mawia mój opiekun naukowy: "Jak się uczyć, to od najlepszych!" i dzisiaj zrozumiałem, co ma na myśli. Choć temat może być ciężki, człowiek zawsze dowie się czegoś nowego, jakiejś ciekawostki tudzież wskazówki na przyszłość do tego na co nakierowywać się w nauce na podstawie doświadczeń starszych, bardziej doświadczonych kolegów.
Ostatnia sesja miała być o certyfikowaniu i JavaBlackBelt, ale niestety połączono wiele tematów i nie wyszło to, co zamierzono. Za to rozmawialiśmy o Scrumie - metodyce prowadzenia i zarządzania projektami (Co Wikipedia mówi o Scrum'ie?). Brzmiało to na tyle ciekawie, że postanowiłem poczytać o tym w internecie i może uda się choć trochę scrumowego podejścia wprowadzić do Sekcji Informatycznej albo do własnych projektów? Było by cudownie :) A certyfikaty nie zając - nie uciekną. Jutro sam przykleję własną karteczkę z tematem (na innej konferencji, wśród innych ludzi nie miałbym odwagi) i zobaczymy co z tego wyjdzie...
Na sam koniec było wypełnianie ankiet, rozmowa z organizatorem o plusach i minusach imprezy, ustalenia końcowe oraz losowanie nagród niespodzianek. Nie poszczęściło mi się, ale może jutro się uda? Czas pokaże :)
Jesli chcesz podyskutowac o certyfikatach to zapraszam na priva. Kontakt znajdziesz na moim blogu tech.mrozewski.pl
OdpowiedzUsuńMateusz