Witam.
Zacznę dosyć nietypowo, bo od podsumowania plusów i minusów:
+ podzielenie prelekcji na dwie ścieżki - miękką i twardą
+ pyszny dzik (i nie tylko) w sopockim klubie
Atelier :)
- brak gadżetów (ani nawet notatnika i długopisu do robienia notatek)
- niedobra kawa (i brak Red Bulla)
- brak weryfikacji przy rejestracji
A teraz po kolei, od początku...
Dzień 1 - konferencja
Tutaj niewiele uda mi się napisać. Zajęcia na uczelni i inne obowiązki skutecznie uniemożliwiły mi przybycie na dłużej niż na zarejestrowanie. W drodze na konferencję zachodziłem w głowę w którym budynku odbędzie się konferencja, gdyż w przeciwieństwie do zeszłego roku nie rozwieszono żadnych plakatów ani wskazówek (może poza 2 w samym budynku) gdzie należy się udać. Intuicja mnie nie zawiodła, ale z tego co się dowiedziałem niejedna osoba udała się do starego gmachu. Przy rejestracji zdziwiło mnie kilka rzeczy. Pierwsza to fakt, że poza powiedzeniem swojego nazwiska nie musiałem nic robić. Nie było żadnej listy, żadnego sprawdzenia dokumentu tożsamości - każdy mógł podejść i zabrać tak naprawdę jakikolwiek identyfikator, jeśli tylko zdążył przeczytać z niego nazwisko... Oprócz identyfikatora otrzymałem plan konferencji i... nic więcej! Nawet o ankietę musiałem ubiegać się następnego dnia, gdyż wydrukowano ich za mało.
Dzień 1 - integracja
O godzinie 20:00 w sopockim klubie
Atelier rozpoczynała się impreza integracyjna. Zjawiłem się z dwójką znajomych skuszeni wizją kolacji z dzika :) Od praktycznie samego początku serwowano dania na ciepło, zimno, zakąski - każde z dań, którego próbowałem naprawdę mi smakowały. Nie było niestety muzyki przez dłuższy czas, co było trochę dziwnym uczuciem. Strasznie spodobała mi się reakcja pań, które siedziały naprzeciwko nas, gdy na salę wniesiono dzika - Żałuję, że nie miałem już wtedy wyjętego aparatu :D Skłamałbym, gdybym napisał, że mi nie smakowało i to bardzo :) Z uwagi na masę roboty musiałem dosyć wcześnie wyjść, ale i tak uznaję wieczór za bardzo udany. Dzięki chłopaki!
Dzień 2 - ścieżka twarda
Dzień drugi zacząłem od prelekcji
Sławomira Sobótki pt. "Software Craftsmanship - Język wzorców projektowych językiem profesjonalistów.". Niestety prelekcja okazała się powtórką z
4Developers (miałem nadzieję, na choć drobne rozszerzenie treści lub może pójście trochę inną drogą), nawet żarty były te same ;) Co najciekawsze Sławek jest tak świetnym prelegentem, że ani przez chwilę nie byłem znudzony, wręcz przeciwnie. Wiele rzeczy utrwaliło mi się w głowie, do kilku wreszcie po przemyśleniu się przekonałem (o czym mam nadzieję niedługo napiszę na blogu). Bardzo dobra prelekcja, z której jestem bardzo zadowolony.
Po prelekcji o rzemiośle przyszedł czas na wystąpienie przedstawiciela firmy
Oracle - Marka Sokołowskiego, który wygłosił wykład na temat "Świat danych poza bazą". Byłem wprost zachwycony prezentacją! Od samego początku mnóstwo przykładów, analogii, krótki wyjaśnień pojęć i technologii. Ale to, co najbardziej rzuciło mi się w oczy, to sposób, w jaki Marek przedstawiał swój temat. Gdy robił ruch ręką w prawo - publika patrzyła w prawo, gdy w lewo - publiczność zwracała głowy w lewo. Ciągła gestykulacja, nienaganna dykcja, pasja - w skrócie rewelacja. Dodać trzeba, że temat został tak przystępnie przedstawiony, że nawet osoba, która nie pracowała w życiu zawodowym lub akademickim z bazami danych bez problemu zrozumiała by ideę prezentacji. Dla mnie #1 konferencji! :)
Po
Oracle było już tylko gorzej. Prezentacja
IBM pt. "Od krosna Jacquarda do architektury hybrydowej - architektura systemów wczoraj i dziś." Piotra Pietrzaka okazała się w znacznej części (jak nie większości) reklamą sponsora. Przez to zachwalanie firmy IBM prezenterowi pozostało bardzo mało czasu na konkretne informacje, które chciał nam, słuchaczom, przekazać, co spowodowało niepotrzebny pośpiech, skracanie myśli i ogólny chaos. Czegoś takiego spodziewałbym się na sesji plakatowej, a nie na technicznej prelekcji...
Największe nadzieje dnia wiązałem z wykładem na temat sieci semantycznych, który okazał się moim osobistym największym rozczarowaniem dnia. Widać było, że prelegent ma spore doświadczenie w temacie, wie co przekazać. Czego zabrakło? Może lepszego sposobu przekazania wiedzy? Przez całą prezentację miałem wrażenie jakbym siedział na wykładzie na uczelni, miało to posmak akademicki. Było dużo ogólników, ciężko było wyłapać co z tego jest najważniejsze, co prelegent chce przekazać. Po tym wykładzie byłem już tak wymęczony, że postanowiłem nie zostawać na "Nowości w Silverlight 4" i po oddaniu ankiety pojechałem do domu.
Pomimo kilku większych (z mojego punktu widzenia) potknięć udział w konferencji uważam za udany. Nawet jeśli czasem z jakiejś prezentacji nie wyniosłem konkretnych nowych informacji, to zawsze tworzyły się nowe pomysły, przemyślenia, wnioski. Jestem ciekaw co (i czy w ogóle) organizatorzy przygotują na przyszły rok :) Poniżej kilka (dosłownie) fotek z konferencji i imprezy:
Pozdrawiam i do następnego razu!